Piwo bezalkoholowe, herbatka laktacyjna a może słód jęczmienny? Co tak naprawdę skutecznie wspiera laktację?

Przyznajcie się, która z Was, mamy karmiące piersią, choć raz nie miała problemu z laktacją?

Myślę, że taka kobieta nie istnieje.

Dlaczego?

Po prostu.

Każda z nas tak czasem ma.

Jesteśmy w końcu tylko (i aż) ludźmi.

 

Przyczyny problemów z laktacją

Problemy z karmieniem pojawiają się na każdym etapie laktacji. Jedne mamy mają trudność z rozkręceniem laktacji na samym początku, inne zaś dopada kryzys dopiero po kilku tygodniach czy miesiącach. Tak po prostu jest i dobrze jest być na to przygotowaną.

 

Dlaczego tak się dzieje? Powodów może być wiele, m.in.:

  • poród przedwczesny,
  • urodzenie drogą cesarskiego cięcia,
  • opóźniona laktogeneza,
  • płaskie / wklęsłe brodawki,
  • przyczyny związane ze schorzeniami, np. anemia, cukrzyca, niedoczynność tarczycy u mamy,
  • nieprawidłowe przystawianie do piersi, poranione brodawki
  • zbyt rzadkie i krótkie przystawianie do piersi,
  • i wiele innych.

Często także stres powoduje, że mama ma wrażenie, iż mleka jest zbyt mało i że być może głodzi swoje dziecko.

 

Dlaczego mamy sięgają po wspomagacze?

1. „Bo babcia, mama czy siostra nie karmiły, więc ja też pewnie nie będę miała pokarmu.

2. „Bo koleżanka / sąsiadka mówiła, że to PODOBNO pomaga.”

3. „Bo dziecko płacze, więc się chyba nie najada.”

  • a przecież nie każdy płacz oznacza, że dziecko jest głodne. Może chcieć się po prostu przytulić do mamy, zmienić pozycję, jest mu za ciepło/zimno, ma mokrą pieluszkę, boli go brzuszek, bo układ pokarmowy potrzebuje czasu aby w pełni sprawnie działać, może mieć kolkę itd.

4. „Bo z pierwszym dzieckiem nie miałam mleka, to z drugim też nie będę miała.

5. „Bo w reklamie w TV mówili…

6. „Bo na Instagramie celebrytka X mówiła, że stosuje i ma bardzo dużo pokarmu.

7. Poza powyższymi, często to aspekt psychologiczny jest powodem sięgania po substancje pobudzające laktację. Mamy nie wierzą w siebie i w to, że są w stanie wykarmić swoje dziecko. Są zestresowane. Często też nie mają wsparcia najbliższych.

8. Dodatkowo są pewne aspekty medyczne utrudniające laktację, np. PCO, anemia, niedorozwój tkanki wydzielniczej gruczołu piersiowego, zaburzenia hormonalne itp.

 

Jak naturalnie zwiększyć laktację?

Jeśli czujesz, że masz mniej pokarmu, zwróć uwagę na kilka rzeczy:

  1. Czy karmisz odpowiednio często, minimum 8-12 razy na dobę, gdy maluszek jest głodny oraz gdy Twoje piersi są przepełnione?
  2. Co z karmieniami nocnymi? Noworodki powinny być karmione w nocy nie rzadziej niż co 4 godziny, niemowlęta minimum raz w czasie nocy.
  3. Jeśli dziecko usypia po chwili przy piersi, spróbuj je zaktywizować, np. rozbierz przed karmieniem do samego bodziaka, zapal większe światło, głaszcz, smyraj, pobudzaj.
  4. Nie dopajaj dziecka herbatkami ani glukozą, gdyż w Twoim pokarmie jest odpowiednia ilość płynów. W pierwszych sześciu miesiącach nie ma potrzeby podawać dziecku także wody. Jeśli jest gorąco, przystawiaj malucha częściej do piersi, aby się napił.

Na stronie CNoL (kliknij TUTAJ) możesz przeczytać więcej informacji na temat prawidłowego postępowania w laktacji.

 

Sama po sobie wiem, że ww. sposoby działają, jednak potrzeba trochę czasu, wytrwałości i spokoju ze strony mamy.

Z doświadczenia w pracy w aptece wiem też, że te rady często nie zadowalają mamy i szukają one czegoś jeszcze, co zwiększy laktację „tu i teraz”

 

Galaktogogi

Galaktogogi to substancje inicjujące, stymulujące i regulujące laktację. Na rynku aptecznym, ale także poza nim znajdziecie kilka sposobów, o których mówi się, że pomagają. Ile w tym prawdy? Zaraz się przekonacie.

 

Do najczęściej stosowanych galaktogogów należą:
  • herbatki ziołowe (koper, anyż, rutwica i inne zioła) w postaci sypkiej, typu fix (w torebce) oraz granulatów,
  • ciemne piwo bezalkoholowe,
  • bawarka,
  • kawa zbożowa,
  • słód jęczmienny,
  • substancje farmakologiczne, wydawane z przepisu lekarza,
  • inne, np.: czarnuszka, szparag.

Prawdopodobnie to co napiszę poniżej wiele z Was zdziwi, a może nawet zszokuje. Czas jednak na obalenie kilku mitów, powtarzanych z pokolenia na pokolenie i wprowadzających mamy w błąd.

 

Pij dużo wody

Utarło się mówić, że jeśli mama karmiąca piersią chce mieć więcej pokarmu, to powinna pić bardzo dużo wody. Prawda jest jednak taka, że w badaniach nie potwierdzono tej zależności. Picie wody w odpowiednich ilościach (dla danej osoby) nawadnia organizm, jednak jest to korzyść dla organizmu mamy i nie wpływa na produkcję mleka.

Z kolei picie na siłę dużo więcej niż organizm potrzebuje, może wręcz zaszkodzić. Skutkiem przewodnienia organizmu może być hiponatremia (spadek stężenia sodu we krwi) co jest stanem zagrożenia życia.

Inna rzecz – ile to jest „dużo”? Nigdzie nie określono konkretnej ilości, którą mama karmiąca powinna wypijać. Każda z nas jest inna i ma inne zapotrzebowanie.

Ja podczas karmienia piersią piłam na okrągło. Potrafiłam karmić dziewczyny i jednocześnie pić wodę z butelki. Miałam wtedy bardzo duże pragnienie i wypijałam minimum 3 litry wody dziennie. Wiem, że duża część mam ma podobnie.

Dlatego pamiętajcie o piciu wody, ale nie dajcie sobie wmówić, że musi to być koniecznie 5 litrów na dobę.

 

Ziołowe herbatki laktacyjne

Producenci herbatek laktacyjnych na każdym pudełku umieszczają napis „wspomaga laktację”. Ale czy to prawda? A może jest to nadużycie i wprowadzanie konsumentów w błąd?

Co wiemy o mieszankach ziołowych przeznaczonych dla kobiet karmiących piersią?
  • Często brak danych na temat mechanizmów działania oraz bezpieczeństwa stosowania,
  • brak wiarygodnych i systematycznych badań potwierdzających działanie mlekopędne ziół,
  • możliwość występowania działań niepożądanych i interakcji.

Fakt, że w medycynie ludowej i fitoterapii wciąż uważa się herbatki laktacyjne za skuteczne, nic nie zmienia. 

Oficjalne stanowisko grupy ekspertów, oparte na badaniach i dowodach naukowych informuje, że niektóre składniki ziołowe herbatek laktacyjnych, jak koper czy anyż, nie zwiększają laktacji. Ponadto, przy nadużywaniu (2 l dziennie i więcej) mogą być wręcz niebezpieczne zarówno dla mamy jak i karmionego dziecka (badanie dotyczące herbatki opartej o koper, anyżek, rutwicę i laktację).

 

Czym różnią się herbatki laktacyjne między sobą?
  • Składem – na pewno.
  • Smakiem – bardzo często.
  • Kolorem naparu – tak.

 

Skład herbatek laktacyjnych

Większość herbatek zawiera:
  • Kopru włoskiego owoc ( Foeniculim vulgare Mill.),
  • Anyżu owoc (Pimpinella anisum L.),
  • Kminku zwyczajnego owoc (Carum carvi L.),
  • Rutwicy lekarskiej ziele (Galega officinalis L.),
  • Melisy lekarskiej liść i ziele (Melissa officinalis L.),
oraz
  • Pokrzywy zwyczajnej ziele (Urtica dioica L.),
  • Rumianku kwiat (Matricaria chamomilla L.),
  • Lipy kwiat (Tilia L.),
  • Kozieradki nasiona (Trigonella foenum-graecum L.),
  • Maliny owoc (Rubus idaeus L.),
  • Jabłka owoc (Malus domestica),
  • Dzikiej róży owoc (Rosa canina L.),
  • Jeżyny owoc (Rubus L.),
  • rooibos – suszone liście czerwonokrzewu afrykańskiego (Aspalathus linearis),
  • bazylia,
  • trawa cytrynowa,
  • nasiona rzeżuchy.

 

Na półkach aptecznych oraz sklepowych poza herbatkami laktacyjnymi w postaci sypkiej i typu fix (w torebce) są także herbatki w granulacie. Niestety to niemal czysty cukier (89-97%), a dokładniej sacharoza, maltodekstryna lub glukoza z niewielkim dodatkiem wyciągu z ziół. Najczęściej jest tam sam koper, ewentualnie z dodatkiem anyżu, kminku, melisy czy rutwicy. Unikajcie takich produktów!

 

Owoc kopru włoskiego

(koper, koperek, fenkuł, fennel bitter)
Foeniculum vulgare Mill. – Koper włoski

Zawiera olejek eteryczny – anetol, który:

  • działa estrogennie, przez co może hamować laktację!
  • jego małe ilości przedostające się do pokarmu mamy nie są szkodliwe przy stosowaniu przez mamę w normalnych dawkach i niezbyt długo (część źródeł zaleca ograniczenie do 2 tygodni),
  • stosowany w nadmiarze może wywoływać działanie neurotoksyczne, prowadzące do odurzenia i drgawek zarówno u karmionego dziecka jak i u mamy.

Baza e-lactancia (kliknij TUTAJ) oraz toxnet wskazują wysokie ryzyko w przypadku stosowania u karmiących piersią. Zalecają unikać i szukać innej bezpiecznej alternatywy.

 

W artykule dr Magdaleny Nehring-Gugulskiej* „Niedostateczny przyrost masy u dziecka karmionego wyłącznie piersią – diagnoza, postępowanie, stymulacja laktacji” można przeczytać:

„Stosowanie herbatek ziołowych, tzw. laktacyjnych jest dyskusyjne. Ich działanie głównie to efekt placebo oparty na przekonaniu o laktogennym działaniu (therapeutic suggestion) oraz na tradycji stosowania.
Niestety badacze preparatów ziołowych nie potrafią inaczej wyjaśnić mechanizmu działania, a kontrolowane próby kliniczne na ogół nie potwierdzają działania laktogennego albo wręcz pokazują działanie odwrotne (koper, anyż). (…)
Dodatkowym problemem jest dawkowanie ziół i niepewność, co do czystości materiału roślinnego.”

Więcej przeczytasz TUTAJ.

 

Koper włoski a bezpieczeństwo dla karmionego piersią dziecka

Nadużywanie przez matki ziołowej herbatki (2 l; skład: lukrecja, koper, anyż, rutwica) spowodowało zatrucie u dwojga noworodków. Objawy to: ospałość, wymioty, słaby płacz, mniejsze ssanie oraz znikoma reakcja na bodźce bólowe. Wszystkie objawy ustąpiły po odstawieniu herbatki laktacyjnej.

Więcej przeczytasz TUTAJ.

 

Ponadto, w najnowszym opracowaniu Europejskiego Towarzystwa Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci (ESPGHAN) dotyczącego żywienia uzupełniającego dzieci wyraźnie zaznaczono, że stosowanie herbatek z koprem włoskim nie jest rekomendowane u dzieci poniżej 4 roku życia. Towarzystwo uzasadnia zakaz naturalną obecnością estragolu w koprze, który jest czynnikiem rakotwórczym. Co także ważne, składnik ten nie ma wyraźnie określonego profilu bezpieczeństwa, a jednocześnie wiadomo, że olejki eteryczne przechodzą do pokarmu matki.

Więcej przeczytasz TUTAJ.

 

Także działanie łagodzące kopru podczas kolek u niemowląt nie zostało potwierdzone. Brak rzetelnych badań klinicznych.

 

PS. Nie mylcie kopru włoskiego z koperkiem. Ten drugi mama kp może stosować ile chce 😉

 

Owoc anyżu

(anyż, anyżek, aniseed)
Pimpinella anisum L. – Biedrzeniec anyż

Podobnie jak koper włoski nie powinien być stosowany przez kobiety karmiące piersią. Zawiera anetol i estragol.

 

Ziele rutwicy lekarskiej

Galega officinalis L. – Rutwica lekarska

Ziele rutwicy od wielu już lat nie jest stosowane w lecznictwie, ponieważ ma udowodnione działanie toksyczne. Dlaczego? Już Wam wyjaśniam.

Pod koniec XX wieku niemiecka Komisja E weryfikowała wszelkie dostępne dane naukowe na temat surowców roślinnych, szczególnie zwracając uwagę na ich skuteczność i bezpieczeństwo. Ziele rutwicy otrzymało wówczas negatywną monografię ze względu na brak udowodnionej skuteczności oraz udowodnioną toksyczność u zwierząt.

Ryzyko stosowania tego surowca wynika z obecności galeginy, która ma aktywność hipoglikemiczną (obniża poziom cukru).

Ponieważ kobiety w ciąży, mamy karmiące piersią oraz noworodki i niemowlęta należą do wrażliwej części populacji, należy im się szczególna ochrona.

Stanowisko Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS) na temat wprowadzania do obrotu produktów zawierających ziele rutwicy nie pozostawia wątpliwości i z przyczyn bezpieczeństwa nie zezwala na to.

Takie samo stanowisko potwierdzają eksperci, którzy opracowali zalecenia żywieniowe dla grupy kobiet w okresie laktacji. Zwróćcie uwagę na komentarz poniżej: „Przeciwwskazania: ciąża i karmienie piersią. Niebezpieczny dla dzieci”.

Źródło: http://kobiety.med.pl/cnol/images/cnol/Publikacje/stanowisko_Standardy_Medyczne_3_2013.pdf

Przypadki występowania toksyczności ziela rutwicy u zwierząt (zwłaszcza owiec) notuje się nieprzerwanie od lat 50. XX wieku do współczesności.
Ponieważ bez żadnych wątpliwości powiązano śmierć zwierząt z toksycznością rutwicy, roślina ta uznana została jako toksyczna dla całego inwentarza żywego (w tym ludzi).

 

Jak widać baza e-lactancia wskazuje na niskie ryzyko stosowania rutwicy u karmiących piersią kobiet (kliknij TUTAJ).

Jednak trzeba pamiętać, że brakuje wiarygodnych aktualnych danych naukowych na temat jej działania laktogennego. Reasumując, nie wiemy jak i czy w ogóle rutwica działa korzystnie na laktację, za to wiemy, że może działać toksycznie. Jest to wystarczający powód, dla którego nie zaleca się stosowania jej w okresie karmienia piersią. 

 

Herbatki laktacyjne – podsumowanie

  • Herbatki laktacyjne wybieraj bardzo ostrożnie, zawsze zwracając uwagę na ich skład. Z pewnością nie powinny zawierać kopru włoskiego, anyżu i rutwicy!
  • Spożywane w nadmiernych ilościach mogą sprzyjać powstawaniu działań niepożądanych, np. alergiom czy biegunkom.
  • Mieszanki ziołowe mogą zmieniać smak i zapach mleka mamy.
  • Nawadnianie organizmu – jedyny plus z picia herbatek laktacyjnych. Choć taki sam efekt można osiągnąć pijąc wodę.
  • Herbatki ziołowe nie mają udowodnionego działania laktogennego, czyli nie pomagają w rozkręceniu laktacji.

 

Piwo bezalkoholowe

Szukając sposobów na zwiększenie laktacji mamy prędzej czy później dowiadują się o słynnym piwie Karmi (obecnie modne jest też piwo Bavaria 0%). I rzeczywiście, w latach 80. przeprowadzono eksperyment, w którym kobiety podzielono na trzy grupy:

  • pierwsza piła piwo z 6% zawartością alkoholu,
  • druga wodę gazowaną,
  • trzecia wodę z dodatkiem etanolu.

Tylko wśród kobiet pijących piwo (grupa I) wykazano zwiększenie stężenia prolaktyny w organizmie – hormonu odpowiadającego za laktację. Biorąc pod uwagę fakt, że w pozostałych grupach nie uzyskano takiego efektu, sformułowano wniosek, że to nie alkohol pobudzał produkcję prolaktyny, a słód jęczmienny zawarty w piwie.

 

Wyniki te potwierdzono również w innych eksperymentach medycznych, także w tych, w których naukowcy wydzielili składniki piwa, które rozpuszczają się w wodzie i odpowiadają za pobudzenie laktacji. Ponownie wykazano, że to nie alkohol, chmiel ani woda, ale polisacharydy słodu jęczmiennego stymulują produkcję mleka kobiecego. W jaki sposób? Za pobudzenie laktacji odpowiedzialny jest beta glukan – substancja należąca do grupy polisacharydów znajdujących się w słodzie jęczmiennym. Badania naukowe dowodzą, że po jego spożyciu dochodzi do stymulacji produkcji prolaktyny, a co za tym idzie stymulacji laktacji, szczególnie na jej początkowym etapie.

 

Ale! Są jeszcze dwie ważne rzeczy, które należy wiedzieć na temat piwa w kontekście laktacji:
  1. Słód do celów piwowarskich jest długo słodowany** (aby uzyskać jak największą klarowność płynu), a to powoduje zminimalizowanie ilości beta-glukanu (nierozpuszczalnego w wodzie polisacharydu), kluczowego elementu wspomagającego laktację.
  2. Część piw tzw. „bezalkoholowych” zawiera do 0,5% alkoholu – oznacza to, że zawarta w nich niewielka ilość alkoholu może przedostawać się do kobiecego mleka.

Jak widzisz, z badań wynika, że aby skutecznie i bezpiecznie stymulować laktację, należy przyjmować słód jęczmienny zawierający beta-glukan, a nie piwo czy inny alkohol.

 

Bawarka

Bawarka to czarna herbata z dodatkiem mleka. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu była zalecana mamom karmiącym piersią na pobudzenie laktacji. Obecnie wiemy, że napój ten w żaden sposób nie pobudza produkcji mleka kobiecego.

Co ważne, jeśli jesteś mamą karmiącą piersią i lubisz pić bawarkę, możesz to robić bez obaw o zdrowie swoje i karmionego maluszka.

 

Kawa zbożowa

Teoretycznie, może wpływać w minimalnym stopniu na zwiększenie laktacji, ze względu na zawartość słodu jęczmiennego. Jednak ze względu na brak dokładnych informacji ile beta-glukanu znajduje się w kawie zbożowej, nie można zaliczyć jej do galaktogogów.

Jeśli oczywiście lubisz kawę zbożową, możesz ją bezpiecznie pić zarówno w ciąży jak i podczas karmienia piersią.

 

Słód jęczmienny

Słód jęczmienny jest obecnie najpopularniejszym „wspomagaczem” laktacyjnym. Bardzo mnie to cieszy, gdyż jest on także najskuteczniejszy i najbezpieczniejszy z poznanych dotąd substancji.

 

Ale! Już na samym początku chcę jasno powiedzieć, że słód słodowi nierówny.

Dlaczego?

Już tłumaczę.

Słód jęczmienny jest źródłem dobrze przyswajalnych polisacharydów, wśród których jednym z najważniejszych dla procesu laktacji jest beta-glukan. Bierze on udział w procesach metabolicznych związanych z produkcją mleka kobiecego.

W zależności od czasu słodowania, zawartość beta-glukanów może być diametralnie różna w poszczególnych produktach.

 

Jak wygląda sam proces słodowania?

  1. Najpierw należy namoczyć oczyszczone ziarna jęczmienia.
  2. Następnie przez konkretny czas trzeba utrzymywać je w wilgotności.
  3. Podczas namaczania z otoczki ziarna jęczmienia uwalniany jest beta-glukan.
  4. Krótki proces słodowania daje dużo aktywnego beta-glukanu.
  5. Z upływem czasu następuje spadek stężenia beta-glukanu.

 

Słód jęczmienny do celów piwowarskich jest bardzo długo słodowany, stąd zawartość aktywnego beta-glukanu jest bardzo niska, a co za tym idzie tradycyjne jasne piwo nie będzie miało znaczących właściwości prolaktacyjnych.

 

Skuteczny i bezpieczny

Rzeczywiście, w odróżnieniu od innych surowców roślinnych, w przypadku słodu jęczmiennego nie wykazano skutków ubocznych. Jest to bardzo dobra wiadomość, gdyż bezpieczeństwo dla mamy i dziecka karmionego piersią to podstawa.

Zgodnie z rekomendacjami ekspertów stosowanie produktów na bazie słodu jęczmiennego jest przykładem dobrej praktyki postępowania dietetycznego wspierającego laktację (po więcej kliknij TUTAJ).

Także dr Thomas Hale, ekspert ds. zdrowia międzyna­rodowej organizacji promującej karmienie piersią, potwierdza bezpieczeństwo i zasadność stosowania tylko słodu jęczmiennego, zamiast napojów z alkoholem zawierających słód.

Baza Lactamed również potwierdza brak przeciwwskazań do stosowania w okresie karmienia piersią słodu jęczmiennego. Wyjątkiem są tylko kobiety chore na celiakię / nietolerancję glutenu.

 

Jakie produkty apteczne zawierają krótko słodowany słód jęczmienny?

Bardzo ubolewam nad tym, że jest tak mało wartych uwagi produktów.

Właściwie godny polecenia obecnie jest tylko jeden – Famaltiker Plus.

Dlaczego?

1. Słód jęczmienny zawarty w Femaltiker Plus jest krótko słodowany, dzięki czemu zawiera duże ilości aktywnego beta-glukanu, który ma udowodniony mechanizm działania mlekogennego [To właśnie dla beta-glukanu jest udowodniony eksperymentalnie mechanizm działania na czynnik jądrowy NF-kappa-B, którego pobudzenie odpowiada za wzrost syntezy prolaktyny, czyli jednego z hormonów kompleksu laktogennego. W przypadku innych słodów jęczmiennych nie wiemy jak przebiegał proces słodowania i ile rzeczywiście składnika aktywnego – beta-glukanu się w takim produkcie znajduje].

2. Marka Nutropharma przeprowadziła badania kliniczne na grupie polskich mam karmiących piersią (także mam wcześniaków oraz mam, u których zdiagnozowano rzeczywisty niedobór pokarmu, a u ich dzieci zbyt niski przyrost masy ciała) i potwierdził zwiększenie objętości mleka kobiecego.

3. Produkt ma krótki dobry skład. Nie zawiera kopru włoskiego, anyżu, rutwicy ani innych niebezpiecznych surowców. Ma też niewielką zawartość cukru. W jednej porcji jest to około tylko 4-5 g.

4. Femaltiker jest w specjalnym systemie potwierdzania jakości i bezpieczeństwa, czyli KAŻDA partia przechodzi PO PRODUKCJI badania jakościowe i na obecność zanieczyszczeń. Proces ten jest skrupulatnie kontrolowany, dlatego jest godny zaufania.

5. Zawiera zawsze takie same, kontrolowane i powtarzalne ilości słodu jęczmiennego, który pochodzi od renomowanego szwajcarskiego producenta.

 

Które surowce roślinne hamują laktację?

  • szałwia,
  • pietruszka,
  • mięta,
  • liście orzecha włoskiego.

Należy ich unikać w okresie karmienia piersią.

 

W razie jakichkolwiek problemów…

W przypadku jakichkolwiek problemów, obaw czy wątpliwości związanych z karmieniem piersią, najlepiej zasięgnąć porady fachowca, który jest przeszkolony w tym temacie. Może to być położna, lekarz, pielęgniarka środowiskowa a najlepiej certyfikowany doradca laktacyjny.

 

Enjoy!

Ana

 

*Dr n. med. Magdalena Nehring-Gugulska jest Międzynarodowym Dyplomowanym Konsultantem Laktacyjnym (IBCLC), Certyfikowanym Doradcą Laktacyjnym (CDL), dyrektorem, wykładowcą i egzaminatorem Centrum Nauki o Laktacji oraz autorką licznych publikacji popularnych i naukowych z zakresu laktacji

**słodowanie to proces namoczenia ziarna jęczmienia, w celu pobudzenia do kiełkowania i zapoczątkowania enzymatycznych procesów rozkładających zapasowe białko i cukry, w tym beta-glukan.