Lanolina to dla nas mam produkt bez którego nie wyobrażamy sobie szczęśliwego karmienia piersią. Szczególnie pomocna jest na samym początku tej wspaniałej przygody, chociaż nie tylko…
Zwłaszcza pierwsze tygodnie były trudne, kiedy nie wiedziałaś jeszcze jak właściwie przystawiać dziecko do piersi oraz jaką pozycję przybrać, aby obojgu Wam było wygodnie. Niestety, większość z nas (tak, ja taż) doświadczyła bolesności piersi, obrzęku piersi a nawet przerwania naskórka brodawki, co w konsekwencji powodowało krwawienie. Ból czasem jest tak duży, że mama nie jest w stanie go znieść i odstawia dziecko od piersi. Zwykle początkowo kobiety próbują ściągać pokarm laktatorem (co nie daje wcale dużej ulgi), ale w konsekwencji część „młodych mam” zniechęca się i zarzuca całkowicie karmienie piersią.
Pierwszy miałam już 3-4 dnia po porodzie, kiedy byłam jeszcze z córeczką w szpitalu. Pomimo, iż wydawało się, że Tosia prawidłowo łapie brodawkę i pije mamine mleczko (a miałam go całkiem sporo, od samego początku), piersi bolały mnie, zrobił się obrzęk a nawet pojawiło się krwawienie. Smarowałam wtedy brodawki na zmianę, alantanem plus w maści oraz lanoliną. Chciałam, żeby naskórek szybko się zregenerował i zmniejszył się ból. Początkowo delikatnie ściągałam pokarm laktatorem, ale bolało mnie tak samo jak wtedy, gdy karmiłam Tosię. Na szczęście po kilku dniach smarowania wszystko minęło, a ja dalej mogłam cieszyć się karmieniem piersią mojej córeczki.
Drugi kryzys nadszedł po 5 tygodniach. Wydawało mi się, że jestem już na tyle doświadczoną mamą (a byłam nią raptem od 35 dni, hahaha 😉 ), że już nic mi nie grozi. Moje piersi przyzwyczaiły się do małego ssaka, a ja miałam wizję przyjemnego i bezbolesnego karmienia przez najbliższe długie miesiące. Nic z tego. Okazało się, nie wiadomo dlaczego, że kryzys wrócił. Moje piersi były obrzmiałe, a z brodawki zrobiła się jedna wielka rana. Nie muszę Wam chyba mówić jaki to był ból oraz zwątpienie czy karmić dalej piersią czy nie?!
Na szczęście, miałam w domu lanolinę w maści. Jak dobrze, że kupiłam małą 10 ml tubkę tak „na zapas”. Uratowała mi ona wtedy życie. Dzięki niej już drugiego dnia smarowania było o niebo lepiej, a po kolejnych trzech w 100% cieszyłam się bezbolesnym karmieniem piersią, które było dla mnie ogromną przyjemnością 🙂
Lanolina to wosk zwierzęcy, który otrzymuje się podczas oczyszczania wełny owczej. Chemicznie (krótko mówiąc) jest to mieszanina estrów kwasów tłuszczowych ze sterolami, np. cholesterolem. Naturalnie lanolina ma gęstą, mazistą konsystencję, jest barwy bursztynowo-złotej i ma charakterystyczny zapach.
Lanolina ma dużą zdolność wiązania wody (nawet do 200% swojej masy, nie tracąc przy tym konsystencji; liczba wodna 200) – jest zatem świetnym emulgatorem. Tworzy stabilną emulsję W/O, która często wykorzystywana jest przy produkcji leków (maści, kremy, balsamy) i kosmetyków. Dzięki tej właściwości, zawarte w produktach substancje odżywcze, witaminy i ekstrakty roślinne mogą wnikać głęboko w warstwy skóry.
Im mniej oczyszczona lanolina, tym jej zapach i żółta barwa są intensywniejsze.
Lanolina może czasami powodować uczulenia. Jednak, gdy jest bardzo dobrze oczyszczona ryzyko spada praktycznie do zera.
Lanolina występuje w składach kosmetyków pod różnymi synonimami, np. Lanolinum anhydricum, Adeps Lanae anhydricus, Cera Lana.
Lanolinę można stosować dwojako. Jeśli jest to tylko pielęgnacja i zapobieganie podrażnieniom brodawek sutkowych, możesz stosować ją codziennie (albo kilka razy dziennie) lub raz na jakiś czas. Jednak gdy brodawki są już poranione, najlepiej stosować lanolinę po każdym karmieniu lub częściej, jeśli będziesz czuła taką potrzebę.
Umyj ręce, wyciśnij niewielką ilość lanoliny (wielkości ziarnka grochu), rozgrzej ją w palcach. Następnie nałóż delikatnie na całą powierzchnię brodawki. Jeśli zajdzie taka potrzeba, nałóż kolejną niewielką warstwę lanoliny na wkładkę laktacyjną jednorazowego użytku.
Na rynku obecnie jest bardzo dużo produktów zawierających lanolinę. Jednak nie wszystkie z nich mają dobry skład (zawierają niezalecane składniki, długie składy). Ja zdecydowanie wybieram i polecam te jednoskładnikowe. Dla mnie najlepsze są te, gdzie lanolina tworzy 100% składu. Nie chcę żadnych dodatków ani konserwantów.
Karmienie piersią to nie jest łatwa sprawa. Mam jednak nadzieję, że ten post pomoże Ci przetrwać ciężkie chwile związane z bólem poranionych brodawek. Że zachęcę Cię do stosowania dobrych, oczyszczonych produktów, które ułatwią Ci przetrwać kryzys i jak najszybciej uśmierzą ból. Że pomimo, iż przez myśl przechodzą Ci różne pomysły, nie zakończysz laktacji.
Ja stosowałam Lansinoh HPA Lanolin, Alphanova Sante oraz Ziaja Mamma Mia, lano-maść i świetnie się u mnie sprawdziły. A Ty? Jaki produkt stosujesz/stosowałaś do pielęgnacji albo leczenia podrażnień brodawek podczas karmienia piersią?
Enjoy!
Ana