Wielkimi krokami zbliża się do nas wiosna, a za nią lato. Warto zatem przypomnieć sobie coś nie coś na temat ochrony przeciwsłonecznej dla dzieci młodszych i starszych. Przewertowałam dziesiątki badań, zapoznałam się z opinią specjalistów oraz zaleceniami, przejrzałam składy kosmetyków… i musiałam sobie to wszystko ułożyć w głowie tak, aby w przystępny sposób przekazać Wam najważniejsze informacje.
Musicie wiedzieć, że danych jest naprawdę dużo. Stanowiska ekspertów też się różnią. A do tego wszystkiego zalecenia w zależności od miejsca na świecie potrafią być totalnie odmienne. Ale! Jedno jest pewne i co do tego wszyscy są zgodni:
Zanim przejdę do odpowiadania na Wasze pytania, chciałam się z Wami podzielić moimi najważniejszymi przemyśleniami, mając nadzieję, że dzięki temu odpowiem na pytanie o to, jaki krem z filtrem UV dla dziecka wybrać, by skutecznie chronić go przed szkodliwym działaniem promieniowania słonecznego.
Rzeczywiście tak jest. Nie ma dwóch identycznych osób. Każdy z nas jest inny. Różnią nas:
Z naszymi dziećmi jest dokładnie tak samo, co też sprawia, że czasem nie wiadomo, jaki krem dla dzieci wybrać, by był wodoodporny i dobrze współpracował ze skórą wrażliwą, a przy tym był wolny od agresywnych składników, m.in. substancji zapachowych czy konserwantów. Najlepiej by było dopasowywać indywidualnie kosmetyk do konkretnej osoby. Dlaczego? Bo w składzie kosmetyku znajdują się nie tylko substancje aktywne, ale także pomocnicze. Może się więc zdarzyć, że w kremie to substancja dodatkowa uczuli, a nie konkretny filtr UV. Tak z resztą dzieje się bardzo często. Pamiętajmy też, że skóra dzieci jest wyraźnie delikatniejsza niż osób dorosłych.
Jednak ponieważ dla danych grup, np. niemowląt, maluchów z AZS albo dzieci wczesnoszkolnych ze zdrową skórą możemy z dużym prawdopodobieństwem doradzić konkretny produkt, w kolejnych artykułach opublikuję zestawienia. Będą to moje TOP kosmetyki z konkretnego rodzaju. Mam nadzieję, że znajdziecie wśród nich krem dla swoich pociech, który pomoże chronić wrażliwą skórę dziecka i będą odpowiedzią na szkodliwe działanie promieni słonecznych. Ważne jest też, by opakowanie zapewniało łatwą aplikację kremu z filtrem dla dzieci, a samo mleczko ochronne łagodnie obchodziło się z niezwykle delikatną materią, jaką jest skóra dziecka i chroniło przed promieniowaniem UVA i promieniowaniem UVB.
Pewnie nie raz zastanawialiście się, czy jest sens stosować kremy z filtrem UV w naszym klimacie. Po co w ogóle się smarować skoro opalona skóra wygląda ładniej i (przynajmniej optycznie) szczuplej! 😉 No i czy filtr SPF 50 to nie przesada? Przecież chcecie, żeby Wasze dzieci były opalone, prawda?!
Otóż, moi mili, zawsze i wszędzie będę powtarzała, że kremy z filtrem UV są niezbędne! Jako mama, kobieta i farmaceutka wiem, że ich niestosowanie może nieść za sobą szereg groźnych konsekwencji. Namawiam Was do dbania o skórę Waszych dzieci od najmłodszych lat, miesięcy a właściwie dni. Dlaczego? Gdyż skutki niesmarowania będą widoczne dopiero po czasie. Po kilku, kilkunastu a nawet kilkudziesięciu latach. Wtedy niestety będzie już za późno na cofnięcie czasu i jakiekolwiek działanie.
Ponadto, maluchy do drugiego roku życia nie powinny być wystawiane na nadmierną ekspozycję na słońce. Istnieje zbyt duże ryzyko poparzenia słonecznego a także 3-krotnie większe ryzyko złośliwego nowotworu skóry w wieku dorosłym.
Stosowanie kremów z filtrem UV oraz pielęgnowanie ciała po ekspozycji na słońce spowoduje, że Wasze dzieci będą miały wrodzony nawyk dbania o skórę. Jest to
Filtry przenikające to bardzo złożony temat. Mogłabym tu przedstawić mnóstwo informacji, ale postaram się wymienić te najważniejsze.
Przede wszystkim, co tak naprawdę oznacza określenie „filtr przenikający”? Znaczy to, że substancja przechodzi przez naskórek do organizmu. Tyle. Sam fakt przenikania o niczym nie świadczy, ani że to dobrze, ani że źle. Wiele substancji przechodzi do naszego organizmu (np. konserwanty, kofeina) i nie wszystkie są szkodliwe.
I teraz, w bazach z badaniami jest mnóstwo danych. Bardzo ważne, aby prześledzić je w całości a nie tylko przeczytać nagłówki i wyrobić sobie na ich podstawie zdanie.
Może podam przykład najświeższego badania ze stycznia 2020 przeprowadzonego w USA na zlecenie FDA (czytaj TUTAJ). W jego trakcie 48 ochotników stosowało 4 produkty, w których składach było 6 filtrów UV starszej generacji:
I teraz ktoś mógłby powiedzieć z góry, że rzeczywiście te substancje to samo zło, absolutnie powinny być wycofane ze sprzedaży, itd. Jednak, gdy zagłębimy się w treść badania okazuje się, że:
Statystycznie stosujemy zdecydowanie mniej niż 50% zaleconej objętości kremu z filtrem UV. Oznacza to, że ilość substancji jakie przenikają do organizmu też są niższe. Mogę Wam podać przykład, że niektórzy nawet nie zbliżają się do tej wartości. Otóż, na początku sezonu zawsze dostaję ileś pytań od mam czy mogą użyć krem z poprzedniego roku w obecnym. Po krótkiej wymianie zdań okazuje się, że 4-osobowa rodzina zużyła niecałe jedno opakowanie w sezonie. Słabo! Musicie nad tym popracować, bo taka ochrona, to żadna ochrona!
* Tinosorb M, Tinosorb S, Uvinual A Plus, Mexoryl SX, Mexoryl XL, Neo Heliopan AP
– nie mamy pewności jak do końca zachowują się filtry przenikające starszej generacji;
– powszechnie stosuje się zdecydowanie mniejsze ilości kremów przeciwsłonecznych niż są zalecane,
– w europejskich kremach nie ma aż tak dużej koncentracji „filtrów przenikających”,
może się okazać, że stosowanie ich nie będzie toksyczne ani niebezpieczne. Obecnie nie ma twardych dowodów na niekorzystny wpływ filtrów przenikających na zdrowie człowieka. Trzeba pamiętać, że organizm ma zdolność metabolizowania substancji i wydalania ich z moczem. Po prostu potrzeba dalszych badań na temat wchłaniani niektórych składników ochrony przeciwsłonecznej przez skórę.
Na podstawie aktualnych dostępnych danych nie ma dowodów ani badań potwierdzających bezsprzecznie niekorzystny wpływ filtrów UV starszej generacji na układ hormonalny.
Przytoczę wnioski z przeglądu badań eksperymentalnych nad oktokrylenem z listopada 2019 roku (TUTAJ). Otóż, nie wykazano w nich żadnego potencjału zakłócającego funkcjonowanie układu hormonalnego. Nie dowiedziono m.in. niekorzystnego wpływu na rozrodczość, np. cykl menstruacyjny, parametry nasienia najądrzy i jąder.
Jeśli chodzi o hormony tarczycy i rzekomy toksyczny wpływ oktokrylenu, to w badaniach zaszedł szereg błędów, m.in.:
Ponieważ ludzie mają grubszą skórę oraz nie jedzą oktokrylenu, tylko stosują go na skórę i to w stężeniu maksymalnie 10%, nie można uznać tych badań za wiarygodne. Scenariusz jest nierealny. Oczywiście badania wciąż trwają, jednak obecnie nie ma twardych dowodów na niekorzystny wpływ filtrów starszej generacji na zdrowie człowieka.
I teraz to co najważniejsze. Mając wiedzę na temat filtrów przenikających trzeba zastanowić się komu możemy je polecić a komu nie.
Z pewnością kremów z filtrami starszej generacji nie zaleciłabym:
Dlaczego akurat tym osobom? Otóż, jeśli nie mamy pewności, że substancja jest na 100% bezpieczna, to należy brać pod uwagę, że może działać niekorzystnie na zdrowie. Ponadto, skóra małych dzieci, zwłaszcza tych poniżej 3 roku życie, nie stanowi pełnej ochrony przed środowiskiem zewnętrznym. W ich wypadku zdecydowanie więcej substancji dostaje się do organizmu niż w przypadku ludzi dorosłych. Podobnie jest z osobami o skórze delikatnej czy zmienionej chorobowo. Jest ona często uszkodzona, a to też ułatwia przenikanie substancji do krwiobiegu.
W Polsce efektywna synteza skórna witaminy D zachodzi:
Kiedy już spełnimy wszystkie te warunki, wystarczy 15-20 min i uzyskujemy dzienne zapotrzebowanie na witaminę D. W pozostałym czasie należy stosować ochronę przeciwsłoneczną w postaci kremów z filtrem UV i/lub odzieży UV.
Jednak, gdy choć jeden punkt nie zostanie wypełniony, należy dostarczyć do organizmu witaminę D w inny sposób, czyli poprzez suplementację doustną.
Dlatego też, w celu prawidłowego ogólnego rozwoju oraz profilaktyki krzywicy, zaleca się podawanie witaminy D noworodkom, niemowlętom, kobietom w ciąży, mamom karmiącym piersią, osobom powyżej 65 roku życia oraz wszystkim tym, którzy mają jej niedobór przez cały rok. Także latem.
Brak jest badań naukowych wskazujących na możliwość przedawkowania witaminy D pochodzącej z syntezy skórnej.
PS. W przypadku niemowląt i małych dzieci nierozważnym jest ryzykowanie nowotworem skóry dla syntezy skórnej witaminy D. Należy takie maluchy chronić od słońca i suplementować witaminę D przez cały rok.
Więcej na temat witaminy D przeczytasz TUTAJ.
To jest jedno z najczęściej zadawanych mi pytań, podczas polecania produktu przeciwsłonecznego dla niemowląt i dzieci w aptece. Od razu powiem, że to jaki wybrać „zależy”. Od czego? Otóż na przykład od wieku dziecka. Dlaczego? Dlatego, że dla noworodka czy spokojnego niemowlęcia, które grzecznie leży w wózeczku osłonięte budką polecam inny filtr niż dla dziecka już raczkującego, chodzącego, którego wszędzie pełno, które się co chwilę przewraca i ciężko go czymkolwiek wysmarować. Nie mówiąc już o tym, że często kosmetyk przeciwsłoneczny chwilę po posmarowaniu jest wszędzie tylko nie na skórze dziecka.
Utarło się, że małym dzieciom powinno się aplikować kremy z filtrem mineralnym. Ale! Nigdzie nie znajdziecie informacji gdzie jest granica między dzieckiem małym a dużym. Jedni uważają, że 6 miesięcy, inni, że dopiero po 3 roku życia skóra stanowi pełną ochronę przed środowiskiem zewnętrznym. Z kolei w Hiszpanii przykładowo już niemowlętom po 3 miesiącu życia zaleca się filtry mieszane / chemiczne. Daleko nie patrząc również w Polsce znajdziemy krem z filtrem chemicznym i to już dla dzieci od 1 dnia życia, a nawet wcześniaków. Jak widzicie ile zdań, tyle opinii.
Podsumowując, najważniejsze jest to, aby wybrać kosmetyk ze stabilnymi filtrami UV. Lepiej nawet dla niemowlaka użyć fotostabilny krem z filtrem chemicznym / mieszanym niż niestabilny mineralnym i odwrotnie.
Ja osobiście zazwyczaj proponuję kremy z filtrem mineralnym dzieciom z bardzo delikatną i wrażliwą skórą oraz z chorobami skórnymi. W pozostałych przypadkach bywa różnie. Jeśli chodzi o wiek, to filtry mineralne można stosować u każdego, natomiast chemiczne / mieszane „to zależy”.
Więcej szczegółów na temat filtrów mineralnych i chemicznych znajdziesz TUTAJ.
Tak. To prawda, że odzież UV jest idealną alternatywą dla kremów z filtrem UV.
I teraz zwykle pada pytanie, ale jak to możliwe? Na jakiej zasadzie działa takie ubranko, czy zawiera jakieś chemiczne substancje? No i oczywiście, czy nie można zastąpić specjalistycznej odzieży UV zwykłym t-shirtem i spodenkami?
Już Wam mówię jak jest, gdyż zasięgnęłam języka u specjalistów z UV KIDS.
Jak napisał mi pan Piotr, odzież UV to ubrania które blokują szkodliwe promieniowanie ultrafioletowe dzięki wykorzystaniu innowacyjnych technologii przy produkcji materiałów, z których są robione, polegających głównie na tkaniu włókien bardzo ciasno (im ciaśniejszy splot, tym mniej promieni będzie w stanie przedostać się przez tkaninę) oraz wykorzystaniu materiałów naturalnie rozpraszających znaczną część promieniowania słonecznego (bez użycia jakichkolwiek substancji chemicznych).
Wszystkie materiały, z których zrobione są oferowane w UV KIDS ubranka UV były testowane laboratoryjnie i otrzymały kategorię UPF 50+, tzn. zostało potwierdzone, że blokują 98% szkodliwego promieniowania UVA i UVB. Nosząc takie ubrania mamy 100% pewność, że do skóry osłoniętej nimi nie dotrze 98% szkodliwych promieni słonecznych (nie ma potrzeby stosowania kremów z filtrem pod ubraniem UV).
Dla porównania, sucha, biała, bawełniana koszulka zapewnia stopień ochrony przed promieniowaniem ultrafioletowym (UPF) na poziomie średnio 5-7, co oznacza, że przepuszcza większość szkodliwego promieniowania UV i w ten sposób dociera ono do naszej skóry, uszkadza komórki i DNA.
Pamiętaj, że nie każda odzież UV rzeczywiście będzie chroniła w takim stopniu jak piszę. Zwracaj koniecznie uwagę na parametry i UPF. Musi być UPF 50+. Ja polecam Wam ubranka marki UV KIDS (możesz zajrzeć TUTAJ), które sama przetestowałam. Wybierając je masz pewność wysokiej jakości i bezpieczeństwa produktów.
Ja dla Tosi (4 lata) w tym roku wybrałam kombinezon z krótkimi rękawami i nogawkami oraz zestaw bluzeczka ze spodenkami. Do tego czapka z daszkiem oraz osłoną na kark i uszy.
Dla Misi (14 miesięcy) wybrałam kombinezon z długimi rękawami i nogawkami i jest to idealna opcja dla młodszych dzieci oraz zestaw bluzeczka ze spodenkami. Do tego kapelusz z dużym rondem.
Zdecydowanie polecam kupić minimum 2 stroje, żeby móc je stosować wymiennie.
PS. Pamiętaj o zakładaniu ubrań UV dzieciom także w pochmurne letnie dni, gdyż promieniowanie UV przechodzi przez chmury.
Promieniowanie UVB może przyczynić się do powstania zaćmy oraz prowadzić do innych uszkodzeń narządu wzroku. Dlatego warto kupić dla dziecka okulary z dobrym filtrem przeciwsłonecznym. Dobrym, czyli jakim? Otóż takim, który pochłania 100% promieniowania UVA, UVB i UVC. Soczewki takich okularów przechodzą testy pod kątem zatrzymywania promieniowania UV o długości fali do 400 nm (filtr UV 400).
Oprawki okularów dla dzieci są produkowane ze specjalnych, bardzo trwałych i elastycznych tworzyw odpornych na temperaturę. Jest to TPEE, czyli mieszanka kauczuku i plastiku, dzięki czemu są odporne na zgniatanie i wyginanie. Z kolei soczewki to nic innego jak wytrzymały i niezniszczalny poliwęglan. Do tego najwyższej klasy optycznej, która nie zniekształca obrazu oraz optymalnie przyciemnia (kategoria 3).
Rok temu dla Tosi wybrałam okulary dla starszaków Sky marki Real Shades w rozmiarze 4+ (kliknij TUTAJ). Oczywiście w kolorze różowym i pierwszy raz lustrzane. Takie sobie wybrała, a to bardzo ważne, bo gdy dziecko samo może podjąć decyzję o kolorze i modelu, to wtedy chętniej nosi 🙂 Są bardzo wygodne, bo mają wyprofilowane zauszniki i anatomicznie wyprofilowane noski zapewniające komfort oraz pomagające utrzymać okularki na swoim miejscu.
W tym roku z kolei Tosia wybrała sobie ultra lekkie okulary francuskiej marki Ki ET LA [model BuZZ] w rozmiarze 4-6 lat (kliknij TUTAJ). Okulary są modne, a jednocześnie maksymalnie chronią przed słońcem. Mają soczewki z polaryzacją, elastyczne zawiasy (oprawki można mocno rozszerzać i nie pękną) oraz powłokę antyrefleksyjną z niebieskim filtrem.
Jeśli chodzi o Misię, od początku wybieram dla niej ultra lekkie okularki francuskiej marki Ki ET LA [model WaZZ]. Najpierw w rozmiarze 1-2 lata (kliknij TUTAJ), a obecnie 2-4 lata (kliknij TUTAJ). W zestawie dołączona jest wygodna i miękka opaska pomagająca utrzymać okularki na swoim miejscu. Co ważne dla takich maluszków, są mega wygodne i nie uciskają noska, skroni ani uszek.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Wiem, że część osób bojkotuje stosowanie kremów z filtrem UV twierdząc, że to sama chemia. Uważają, że tylko naturalne oleje są bezpieczne dla skóry. Jest to typowy fake news, który rozniósł się po internecie i niestety rozgościł się na dłużej. Niestety.
No więc ja Wam napiszę jak to jest z tymi olejami.
Jak wiadomo gdybać i fantazjować można sobie na różne tematy. Jednak jeśli mówimy o zdrowiu, nie ma tu miejsca na altmed i inne czary mary. Tu liczą się fakty i twarde dowody.
Otóż, dotychczas zostało przeprowadzone jedno jedyne badanie określające poziom SPF w olejach i olejkach eterycznych (czytaj TUTAJ). Opublikowane zostało przez uczonych z Uniwersyteckiego Instytutu Farmacji w Indiach na początku 2010 roku. Niestety nawet to jedno badanie nie zostało przeprowadzone w prawidłowy sposób – metodologia była niewłaściwa.
Sam olej nie jest też w stanie stworzyć trwałej konsystencji. Dlaczego? Bo po pierwsze częściowo się wchłania, a powinien zostawać na powierzchni skóry, a po drugie musi być lepki i gęsty, aby długo utrzymywał się na skórze. Dlatego poza olejem w preparacie z filtrem UV muszą być także inne składniki, które stworzą stabilną konsystencję.
Podczas badania zaobserwowano, następujące wnioski:
Jak widzicie, gdyby oleje rzeczywiście miały duży potencjał jako wysokie filtry UV z pewnością nie jeden uczony już dawno zrobił by badania w tym kierunku. A ponieważ nie nadają się do tego, nie można mówić o nich jako o „zdrowej” alternatywie dla „chemicznych” kremów z filtrem UV. Mogą być jedynie fajnym dodatkiem, który będzie odżywiał i nawilżał skórę.
Najbezpieczniej będzie stosować kosmetyk z filtrami mineralnymi i dobrym składem substancji pomocniczych. Dzięki nieobecności składników drażniących jest duża szansa, że krem będzie dziecku dobrze służył. Jeśli jednak będzie problem z doborem kosmetyku, polecam odzież UV z UPF 50+ (np. od UV KIDS), najlepiej z długimi rękawami i nogawkami oraz czapkę / kapelusz z dużym rondem na głowę.
Jakie kremy z mineralnym filtrem UV poleca Matka Aptekarka możesz przczytać TUTAJ.
Nie istnieje coś takiego jak „bloker przeciwsłoneczny” czy „całkowita ochrona”. Żadne produkty przeciwsłoneczne nie zapewniają pełnej ochrony przed promieniowaniem UV. Ani kremy, ani okulary, ani odzież UV.
Dla wszystkich niemowląt, dzieci, kobiet w ciąży czy osób z jasną karnacją zdecydowanie polecam kremy UV z SPF 50.
I wiem, że zaraz ktoś powie, że co za różnica, przecież SPF 30 zatrzymuje 96,7% promieniowania UVB a SPF 50 – 98%* i że to jest prawie to samo. Tak, wartości są podobne, jednak jest jeszcze jedna ważna kwestia.
*Oczywiście pod warunkiem, że będziemy nakładać właściwą ilość kremu na całą powierzchnię odsłoniętych części ciała dziecka i reaplikować minimum co 2-3 godziny, a także po wyjściu z wody, po spoceniu się, po szalonej zabawie w piasku, itp.
W kosmetykach z wyższym SPF jest więcej filtra UV. Dlatego, SPF 50 oznacza, że u osoby stosującej kosmetyk o takim wskaźniku ochrony przeciwsłonecznej do oparzenia dojdzie po 50-krotnie dłuższym czasie, niż bez zastosowania filtra. Z kolei w przypadku SPF 30 do oparzenia dojdzie po 30-krotnie dłuższym czasie.
Po prostu, przy wyższym SPF, filtra UV w kosmetyku jest więcej.
Przykład.
Przyjmując, że po 15 minutach dojdzie do poparzenia skóry dziecka bez ochrony, to stosując krem z filtrem UV, do oparzenia dojdzie w przypadku:
Różnica jest spora.
Lepiej zatem kupić krem z SPF 50 i nałożyć go w mniejszej ilości niż zaleca producent (zdecydowana większość osób używa zbyt małą ilość kremów UV), niż wybrać SPF 30. Mamy wtedy lepszą ochronę skóry przed promieniowaniem UV.
Prawidłowe stosowanie kremu jest tak samo ważna jak sam wybór kosmetyku. Aby osiągnąć ochronę równą wartości SPF na opakowaniu należy nałożyć 2 mg/cm². Domyślam się, że teraz się zastanawiacie ile to jest przekładając na mililitry. Na samą twarz dziecka trzeba by było nałożyć minimum. 1 ml kremu. Średnio na całe ciało dziecka kilkuletniego jest to około 15 ml jednorazowo.
Większość kremów należy reaplikować co 2 h oraz po każdej kąpieli, szalonej zabawie na piasku czy trawie oraz wytarciu ręcznikiem.
Mało kto zwraca uwagę na to, że kremy z filtrem UV, jak każdy inny kosmetyk, mają swój określony termin przydatności. W zależności od producenta, po pierwszym otwarciu są stabilne przez okres maksymalnie 6-12 miesięcy. Nie dłużej. Także, nie ma sensu zostawiać po sezonie, napoczęte kremy przeciwsłoneczne. Nie wykorzystasz ich w przyszłym roku, gdyż filtry ulegną rozpadowi i produkt będzie bezwartościowy.
I tak i nie. Wszystko zależy w jakiej sytuacji. Przede wszystkim powinnaś całkowicie unikać wystawiania dziecka na nadmierne promieniowanie UV. Oznacza to, że w słoneczne dni, najlepiej spacerować w godzinach porannych, do 10-11 oraz popołudniowych po 15-16. Jeśli dziecko leży w wózku, którego budka ma SPF/UPF 50, wtedy nie musisz smarować dziecka kremem.
Ale! Jeśli jednak jesteście na wakacjach nad morzem, w górach czy po prostu musisz wyjść z domu z maluszkiem w ciągu dnia, najlepiej użyć krem z filtrem mineralnym z SPF 50+, koniecznie z dobrym składem. Jaki dokładnie kliknij TUTAJ.
Przyjęło się, że najczęściej niemowlętom zaleca się kremy z filtrem mineralnym SPF 50+. Jednak ich minusem jest to, że w zdecydowanej większości bielą skórę (dla mnie to nie jest wada).
Możliwe jest także zastosowanie u starszych niemowląt kremu z filtrem mieszanym lub chemicznym. Będą one zdecydowanie mniej bielić skórę oraz szybciej i łatwiej się rozsmarowywać. Jakie kremy z dobrym składem wybrać znajdziesz TUTAJ.
Filtry mineralne w formie nanocząteczek wprowadzono przede wszystkim w celu poprawy właściwości estetycznych kremów. Dzięki mniejszym cząsteczkom nie bielą one tak skóry, ponadto lepiej się rozsmarowują i są przyjemniejsze w użyciu. Minusem form „nano” jest to, że mogą przenikać przez skórę, zwłaszcza uszkodzoną bądź taką, która nie ma jeszcze pełnej ochrony (jak w przypadku dzieci do 3 lat). Obecnie tak naprawdę nie wiadomo czy jest to bezpieczne czy nie. Są zbyt krótko stosowane, aby można było stwierdzić na pewno jaki mają wpływ na organizm.
Natomiast, zgodnie z najnowszymi badaniami, naukowcy podejrzewają, że nanocząsteczki dwutlenku tytanu (szczególnie w formie wziewej) mogą mieć niekorzystne (m.in. prozapalne) działanie na drogi oddechowe (w tym płuca).
Rzeczywiście wiele firm stosuje filtry mineralne (tlenek cynku i dwutlenek tytanu) w formie nano, głównie po to by były przyjemniejsze w użyciu. Ponieważ jednak nie wiemy jak wpłyną one na organizm, u dzieci polecam kosmetyki przeciwsłoneczne, które ich nie zawierają. Na szczęście jest dość duży wybór kremów z dobrym składem bez nanocząsteczek, także nie ma problemu.
Same filtry UV są substancjami chemicznymi, więc tak de facto nie ma kosmetyków „bez chemii”. Natomiast czytając składy na etykietach możemy wybrać produkt, który będzie miał dobrą, bezpieczną kompozycję oraz taki, gdzie aż roi się od składników czerwonych (niezalecanych).
Przykład kremu z tragicznym składem.
INCI: Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, C12-15 Alkyl Benzoate, Octocrylene, Titanium Dioxide (nano), Propylene Glycol, Potassium Cetyl Phosphate, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Cetyl Alcohol, Butyl Methoxydibenzoylmethane, PVP/Hexadecene Copolymer, Ethylhexyl Triazone, Butylene Glycol, Paraffinum Liquidum, Alumina, Polyacrylamide, Xanthan Gum, Stearic Acid, C13-14 Isoparaffin, Disodium EDTA, Simethicone, BHA, Triethanolamine, Laureth-7, Phenoxyethanol, Methylparaben, Diazolidinyl Urea, Butylparaben, Propylparaben, Ethylparaben.
W kremie tym, nie dość, że spośród 5 filtrów UV aż 4 są trefne (sic!), to w dodatku mamy kilka substancji toksycznych dla dzieci (Polyacrylamide, BHA) i jeszcze wisienka na torcie, cała gama konserwantów, w tym Phenoxyethanol, 4! parabeny oraz donor formaldehydu. Skład tragiczny. Zdecydowanie nie polecam takich kosmetyków nie tylko dzieciom, ale także dorosłym. Uważajcie co wybieracie.
Przykład kremu z dobrym składem.
INCI: Aqua, Zinc Oxide, Titanium Dioxide, Caprylic/Capric Triglyceride, Isoamyl Laurate, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Betaine, Citrullus lanatus Seed Oil, Sodium Chloride, Isostearic Acid, Polyhydroxystearic Acid, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate, Lecithin, Stearic Acid, Benzyl Alcohol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Bisabolol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol.
Przede wszystkim należy zadbać o wielopłaszczyznowe podejście do zminimalizowania ryzyka narażenia na promieniowanie UV. Mam tu na myśli zarówno:
Opcja pierwsza.
Całkowite unikanie słońca. Moim zdaniem trudne do wykonania, ale nie niemożliwe.
Opcja druga.
Dobra jakościowo odzież UV z UPF 50+ (np. UV KIDS).
Opcja trzecia.
Kremy z filtrem zarówno mineralnym i chemicznym zawsze mają składniki pomocnicze, więc istnieje szansa, że coś ze składu uczuli lub wywoła podrażnienie.
Zanim podam nazwę należy się najpierw zastanowić co to znaczy „idealny” krem przeciwsłoneczny i jakie musi spełniać wymagania?
Najważniejsze cechy to:
Niestety nie istnieje kosmetyk, który spełniłby wszystkie te 5 punktów. Nie ma zatem kosmetyku idealnego. Każdy jest inny i każdemu może co innego pasować.
Udanej i bezpiecznej zabawy na słońcu.
Enjoy!
Ana
[1] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:02009R1223-20180801&from=FR
[2] https://gis.gov.pl/dzialalnosc-gospodarcza/zglaszanie-produktow-kosmetycznych/
[3] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7087054/
[4] https://ec.europa.eu/transparency/regdoc/rep/1/2018/EN/COM-2018-739-F1-EN-MAIN-PART-1.PDF
[5] https://pl.qwe.wiki/wiki/Sunscreen
[6] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3140123/
[7] https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/29870052
[8] https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0079610711000952