Wycięcie trzeciego migdałka i drenaż uszu. Historia Misi

W 2021 roku Michalina zaliczyła trzy pobyty w szpitalu i trzy zabiegi w znieczuleniu ogólnym. Gdy będzie starsza, będzie ją czekała jeszcze przynajmniej jedna interwencja chirurgiczna, ale ile i kiedy, okaże się za jakiś czas.

Tymczasem było mnóstwo pytań o nasz ostatni zabieg, który został przeprowadzony w październiku’21. Jak wyglądał, ile trwał, jak długo dziecko dochodzi do siebie po, czy są jakieś ograniczenia po itd. Opowiem więc jak to było u nas.

 

Misia i jej skomplikowana sytuacja zdrowotna

Słowem wstępu powiem, że Misia od samego początku ma bardzo trudną sytuację zdrowotną. Właściwie od życia płodowego (wysokie ryzyko dwóch wad genetycznych – Zespołu Edwardsa [trisomia 18. chromosomu] i Zespołu Downa [trisomia 21. chromosomu] – wykluczone po amniopunkcji), po poród z problemami okołoporodowymi i inne komplikacje we wczesnym niemowlęctwie. Nie mówię w sieci o wszystkim (uszanujcie to i nie dopytujcie).

To co jest ważne, to fakt, że Michalinka jest rehabilitowana od 2. miesiąca życia m.in. z powodu silnego osłabienia napięcia mięśniowego całego ciała.

 

Początek chorób

Misia zaczęła chorować w 7. miesiącu życia (m.ż.), czyli w momencie, gdy jeszcze nie chodziła do żłobka. Tosia jest zaszczepiona na niemal wszystko co się da i od czasu kiedy przyjmuje leki na astmę (od 15. miesiąca życia), to niemal nam nie choruje. Nie była więc źródłem infekcji dla Misi. Co ważne, Miśka choruje przez cały rok, nie tylko jesienią i zimą.

Ponadto, od urodzenia Michalinka miała niedrożny kanalik w oku, przez co przez 2,5 roku non stop ropiało i łzawiło. Dodatkowo Miśka ma wadę anatomiczną nosa, co też nie pomagało. Już wtedy wiedzieliśmy, że jeśli kanalik się sam nie „odetka” do pierwszych urodzin, to będzie musiała przejść zabieg. Planowany był na koniec marca 2020, ale wtedy wybuchła pandemia i został odwołany.

Przez ostatnie dwa lata poprzedzające zabieg Michalinka przeszła kilkanaście zapaleń uszu oraz 9 razy zapalenie krtani. Z katarem żyje niemal od zawsze.

Poza tym dwa razy chorowała na infekcje dolnych dróg oddechowych.

  1. zapalenie oskrzelików z powodu zakażenia RSV w 3. m.ż.,
  2. zapalenie płuc w wyniku zakażenia pneumokokami w 5. m.ż. (2 tyg w szpitalu).

Poza tym nic więcej.

Ciągle tylko te uszy i krtań, a co za tym szło – kolejne antybiotyki i sterydy wziewne.

 

Niedosłuch

Przez chore uszy Misia miała początkowo obustronny niedosłuch, a to m.in. powodowało, że nie gaworzyła, nie wydawała dźwięków i długo nie mówiła. Z czasem sytuacja się poprawiała, a Misia odzyskiwała słuch. Po 1.roku zaczęła gugać, w końcu pojawiło się nawet pierwsze słowo „tata” (w 14. m.ż.). W wieku 18 miesięcy mówiła zaledwie kilka „słów” (onomatopeje też się wlicza), może z 10.

 

Ważna kolejność zabiegów

Od dawna wiedzieliśmy, że Misia musi przejść zabieg udrażniania lewego kanalika oka oraz najprawdopodobniej usunięcia trzeciego migdałka i drenaż uszu, a także podcięcia wędzidełka, jednak przez pandemię wszystko nam się bardzo wydłużyło w czasie.

Kolejność musiała być jednak zachowana, bo wzrok był najważniejszy.

 

Drenaż oka

Pierwszy zabieg w CZD (w styczniu’21) się nie powiódł, na szczęście drugi drenaż pomógł i od września’21 Misia ma zdrowe oczy. Jednak w czasie zabiegu okazało się, że potrzebny jest na cito zabieg laryngologiczny, gdyż Misia miała ogromny stan zapalny błon śluzowych w obrębie oko-nos-gardło-ucho oraz płyn w uszach i znowu niedosłuch, tym razem głównie lewego ucha.

Ponieważ kolejki w szpitalach Warszawskich były bardzo długie, a my nie mogliśmy czekać, postanowiliśmy nie ograniczać się i szukaliśmy miejsca w całej Polsce. Udało się znaleźć takowe i pojechaliśmy do Gdańska ze skierowaniem na usunięcie trzeciego migdała oraz drenaż uszu.

 

Przyjęcie do szpitala

Przyszliśmy do szpitala dzień wcześniej popołudniu, ponieważ Misia planowo miała mieć zabieg jako pierwsza w dniu następnym (ok. 7 rano). Od północy nie mogła już jeść i pić, żeby była na czczo przed znieczuleniem. Pozostałe dzieci, które miały mieć zabieg tego samego dnia co Misia przyszły z samego rana. W wielu szpitalach (choć zapewne nie we wszystkich) o kolejności zabiegów decyduje wiek dzieci. Najmłodsze jest pierwsze w kolejności.

Po przyjęciu na oddział Michalina została zbadana oraz rozmawiałam z lekarzem jak wszystko będzie wyglądało. Laryngolog wytłumaczył mi, że dopiero po znieczuleniu ogólnym dziecka na bloku operacyjnym zostanie oceniona jego faktyczna sytuacja (gdy dziecko się nie rusza można to zrobić bardzo dokładnie) i wykonane zostaną odpowiednie zabiegi.

 

Zabieg laryngologiczny

Z samego rana pielęgniarka podała Misi syrop z midazolamem (Dormicum, inaczej nazywany „głupi Jaś”). Dzięki niemu dziecko ma się wyciszyć, nie będzie się bało i będzie miało niepamięć. W rzeczywistości bywa różnie. Na jedne dzieci działa i się śmieją (nienaturalnie), inne mają lęki, a na inne wcale nie działa. Moja Misia najpierw się śmiała, a po kilku minutach zaczęła się bać, ale przytulałam ją i powtarzałam, że jestem przy niej i było ok.

40 minut później Misia została odwieziona na blok operacyjny. W szpitalu Copernicus w Gdańsku mogłam zjechać z Misią pod blok operacyjny, a dalej jechała sama (był to jedyny minus tego szpitala). W Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie miała dwa poprzednie zabiegi okulistyczne w znieczuleniu ogólnym, byłam z nią przy podawaniu środka usypiającego przez maseczkę, aż do momentu, gdy całkowicie „usnęła”. Wtedy wychodziłam z sali i czekałam na korytarzu. Wchodziłam do Misi od razu po zabiegu, gdy jeszcze spała, tak, żeby obudziła się przy mnie.

 

Sam zabieg trwa zwykle 10-30 minut, ale po nim dziecko leży na sali pozabiegowej gdzie dochodzi do siebie. Jest też obserwowane na wypadek krwotoku z miejsca wycięcia migdałka. Zdarza się on u 1-2% dzieci. Jednak z racji tego, że dziecko jest blisko bloku operacyjnego, można szybko zatamować krwawienie i opanować sytuację.

Przed zabiegiem należy wykonać badanie na grupę krwi dziecka. Tak w razie wu, w razie wystąpienia silnego krwawienia. Niezwykle rzadko jest wymagane przetoczenie krwi, ale dmuchając na zimne, lekarz musi wiedzieć wcześniej jaką grupę krwi ma operowane dziecko.

 

Adenotomia

Co do usunięcia przerośniętego migdałka gardłowego (adenotomia) w przypadku Michaliny nie było wątpliwości. Misia miała ciągle otwartą buzię, oddychała przez usta, chrapała, miewała bezdechy podczas snu, mówiła przez nos no i miała przewlekłe stany zapalne uszu. Migdałek był ogromny i ograniczał w znacznej części drożność części nosowej gardła.

Nieprawidłowy tor oddychania przez usta powoduje:

  • wysychanie błon śluzowych gardła i krtani,
  • wdychanie zimnego powietrza (temperatura ciała to ok 36-37°C, a w pokoju jest u nas 18-21°C) [oddychając prawidłowo, czyli przez nos, powietrze jest filtrowane i ogrzewane].

a to zwiększa ryzyko infekcji.

To by tłumaczyło tak wysoką liczbę zapaleń krtani u Misi.

 

Paracenteza i drenaż uszu

Co do drenażu uszu, zostaliśmy poinformowani, że zwykle w pierwszej kolejności lekarz nacina błonę bębenkową (paracenteza) pod specjalnym mikroskopem, a tylko w szczególnych przypadkach od razu zakłada dren.

Nacięcia samoistnie zarastają po 2-3 tygodniach, natomiast dreny towarzyszą dziecku przez minimum 6 miesięcy. Najczęściej wypadają same (rzadko zdarza się, że są usuwane przez lekarza) i są znajdowane podczas kontroli w przewodzie słuchowym zewnętrznym.

W przypadku Michaliny okazało się, że w jednym uchu miała rzadką, ropną wydzielinę, która po nacięciu błony bębenkowej wyciekła. Ucho zostało oczyszczone i nic więcej przy nim nie robiono. W drugim zaś był duży stan zapalny i gęsta ropa, która nie chciała sama wypłynąć. Zadecydowano w tej sytuacji oczyścić ucho i od razu założyć dren (w dodatku taki, który sam nie wypadnie; w przyszłości będzie potrzebny kolejny zabieg, aby go wyjąć). W tym uchu w ostatnim badaniu był wykryty także znaczny niedosłuch.

 

Po zabiegu

Zwykle dziecko zostaje przywiezione do sali po 1-2 h, jednak Misi nie było aż 2,5 h. Denerwowałam się już bardzo, ale jak się okazało, czasami to wszystko dłużej po prostu trwa.

Po zabiegu Misia przez 2 h miała mierzone tętno i saturację. Dostawała kroplówki z PWE (płyn wieloelektrolitowy) i leki przeciwbólowe (przez całą następną dobę). Dziecko powinno leżeć minimum 2 h, choć Misia do wieczora była taka półprzytomna. Większość dnia przespała, budząc się jedynie na kilka minut.

Misia mogła po 6 h od zabiegu napić się trochę wody, a po 8 h zjeść jogurt i miękki chleb (bez skórki) z masłem.

Następnego dnia rano Michalinka została zbadana i po ponad dobie od zabiegu z zaleceniami wypisana do domu.

 

Zalecenia po zabiegu

  • W ciągu 7-10 dni od zabiegu należy udać się na kontrolę.
  • Należy dbać o miękką dietę przez pierwsze 1-2 tyg.
  • Nie można moczyć uszu przez 2-3 tygodnie po paracentezie, a przy drenie tak długo jak pozostaje on w uchu.
  • Podczas kąpieli należy ochronić ucho przed zalaniem przy użyciu watki nasączonej olejem, oliwą czy parafiną lub zamówić na wymiar zatyczki do ucha. Dzięki nim ucho będzie szczelnie chronione i dziecko może kąpać się w wannie czy chodzić na basen (u nas to ważne ponieważ Michalina musi w końcu zacząć rehabilitację w wodzie).

 

Wasze pytania:

Jak przygotować się do zabiegu? Jakie leki należy odstawić i na ile wcześniej?

Przed zabiegiem:

  • dziecko nie może mieć cech ostrej infekcji w ostatnich 2 tygodniach,
  • nie może dziecko przyjmować antybiotyku ani mieć wykonywanych szczepień w ostatnich 2 tygodniach,
  • należy odstawić leki rozrzedzające krew w ostatnim tygodniu,
  • nie powinno dziecko przyjmować niesteroidowych leków przeciwzapalnych, m.in. ibuprofenu (Nurofen, Ibum, Ibufen, Ibuprom, MIG) w ostatnim tygodniu,
  • można stosować steryd donosowy do dnia poprzedzającego zabieg (Nasonex, Nasometin, Metmin, Pronasal, Momester, Eztom),
  • dziecko może przyjmować swoje stałe leki, m.in. przeciwalergiczne (Aerius, Aleric Deslo Active, Delortan, Hitaxa, Jovesto, Dynid, Xyzal, Contrahist).

Jeśli Twoje dziecko przyjmuje na stałe inne leki, zapytaj lekarza kwalifikującego do zabiegu czy można stosować dany preparat czy należy go odstawić i na jak długo przed zabiegiem.

 

Czy to prawda, że wycięcie migdałka osłabia odporność organizmu?

Nie prawda. Wyniki badań wskazują na to, że adenotomia ani nie zwiększa ani nie zmniejsza częstości infekcji górnych dróg oddechowych. Są za to inne korzyści, m.in.:

  • poprawa drożności nosa i  nosogardła umożliwiająca swobodne oddychanie przez nos,
  • lepszy stan uszu,
  • ustąpienie bezdechów w czasie snu,
  • ogólna poprawa kondycji, dzięki czemu dzieci się lepiej wysypiają i wstają bardziej wypoczęte,
  • poprawa wymowy,
  • lepsza koncentracja uwagi.

 

Czy to prawda, że adenotomię robi się po 3. r.ż., bo migdałek może odrosnąć?

Mimo, że Michalina ma 2 lata i 7 m-cy miała wykonaną adenotomię. Nie jest więc prawdą, że zabieg ten wykonuje się tylko u dzieci powyżej 3. roku życia, choć taka opinia rzeczywiście panuje wśród rodziców. Ryzyko odrośnięcia migdałka istnieje zawsze.

 

Czy każde dziecko, które śpi z otwartą buzią musi mieć ten zabieg co Misia?

Pewnie nie każde, ale nie mi ani Wam to oceniać. Pamiętajcie, że to lekarz decyduje o zabiegu. Jeśli macie niepokojące sygnały, tj. dziecko śpi z otwartą buzią, chrapie, ma bezdechy, ma niedosłuch, często miewa zapalenia uszu (zwłaszcza gdy jest ich więcej niż 6 w roku), to warto skonsultować się ze specjalistą. Nic w ten sposób nie tracicie.

 

Uwaga!

Wszystko co wyżej przeczytaliście jest opisem naszej sytuacji. Nie oznacza to, że dokładnie tak samo jest we wszystkich szpitalach w Polsce (choć wiele z Was pisało, że jest). Nie jestem lekarzem laryngologiem i nie powiem Wam czy Wasze dziecko powinno mieć ww. zabiegi czy nie. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości udajcie się na wizytę do specjalisty.

 

Aktualizacja!

Sytuacja zdrowotna Misi po drenażu ucha

Już po 5 dniach od wyjścia ze szpitala Misia skarżyła się na silny ból ucha prawego (tego bez drenu). Pediatra stwierdziła zapalenie ucha. Na kontroli w szpitalu kilka dni później usłyszeliśmy, że tak może być, ale po 2-3 tygodniach zapalenia uszu powinny się już nie zdarzać. Guzik prawda. Kolejne zapalenie prawego ucha przyszło po niecałych 2 tygodniach od wyleczenia poprzedniego.

W grudniu’21 Misia miała kolejne zapalenie ucha prawego. W styczniu’22 Misia zachorowała na COVID, który mocno ją przeorał (bardzo wysoka gorączka i duszności). Powikłaniem COVIDu było… kolejne zapalenie ucha, a po nim kolejne i kolejne. W ciągu 2,5 miesiąca po COVIDzie miała 5 zapaleń uszu. Kolejne było w czerwcu, później w sierpniu, w listopadzie i w styczniu’23.

15 miesięcy po zabiegu Misia dalej choruje tylko na przeziębienia albo zapalenie ucha prawego (w swoim życiu miała ich już 30!)..

Nie mogę przeżyć faktu, że wciąż podajemy Michalinie leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe (ibuprofen i paracetamol) albo antybiotyki z powodu infekcji. Jedyna różnica jest taka, że powodem jest zapalenie JEDNEGO ucha, a nie DWÓCH! A wystarczyło za jednym razem założyć dreny w obu uszach…

 

Enjoy!

Ana